Gdzieś w stodole gdzieś w grajdole W karnawale bal nad bale Chętnych masa każdy hasa Cała wiara wejść się stara Bo na sali bęben wali W wielkim ścisku na klepisku Trwa zabawa, biją brawa Walą w gęby lecą zęby Piją grzańce trwają tańce Uroczysko czy klepisko? On ją ściska okiem błyska Mówiąc z bliska daj mi pyska Stara para Jan i Klara W rytmie tańczą, taniec niańcząc Nagle drzazga, z nogi miazga Stop zabawa noga krwawa Jan, o Boże! stać nie może Do lekarza ktoś powtarza Noga puchnie z rany cuchnie Trudna rada ciąć wypada Doktor widzi z rany szydzi To nie rana bo już z rana Niewidoczna zapomniana Mała plama taka szrama Wprost z parkietu do bufetu Po bąbelki po kropelki Nie z apteki ale leki. A dla zdrowia dawka krowia Gdy źle brana czujesz z rana To udręka głowa pęka W gardle suszy szumią uszy Nie finezja nie poezja Życia proza - ma diagnoza |